Staruszek z błyskiem w oku przyjął dar Tatry. Gdy wypił znów zwrócił się do kapitana.
- Syreni to strasznie twardzi przeciwnicy. Nawet tuzin dobrze uzbrojonych marines nie pokona 4 z nich.
Ich głównym przywódcą jest najsilniejszy syren, Arlong... Jednak tu przebywa jeden z jego najbardziej zaufanych współpracowników. Nikt nie zna jego imienia, ani nigdy nie widział go... Jednak nie sądzę żebyście chcieli się do niego wybrać. Widzę że jeszcze chcecie żyć... Jeśli chcecie się trochę wzbogacić to mogę wam powiedzieć gdzie zaleźć trochę łupu... Jednak... Mogę dostać jeszcze szklaneczkę sake?
(odpisuje tylko Zaku. Tak w 3 zdaniach)
Offline
Wypija kolejną porcję sake.
- Och wielkie dzięki. Jesteś dosyć odważny... Ale czy to odwaga czy głupota... Nie powiem Ci gdzie jest miejsce przebywania dowódcy syrenów, ale powiem Ci dosyć ciekawą informację... otóż dwa dni temu syreni zatopili statek piracki... Mam nadzieję że nie zabili nikogo znajomego... Aczkolwiek, dziś rano słyszałem że wydobyli wrak na brzeg niedaleko stąd. Mogę wam wskazać drogę i to nawet za darmo, ale... Można jeszcze szklaneczkę?
(odpisuje tylko Zaku. Tak w 2 zdaniach)
Offline
- Hmm...
I tak Ci nie powiem gdzie jest jego kryjówka. Ale dla pocieszenia powiem że wrak jest świeżo wyciągnięty. Więc pilnuje go tylko jeden nowy syren... a łupy z wraku powinny być zadowalające... Jeśli jesteście gotowi możemy natychmiast wyruszyć.
(odpisują wszyscy)
Offline
Nie powiedziałem nic wstałem tylko i poprawiłem pas z kaburami. *Chyba mojemu kapitanowi ta odpowiedź wystarcz*. Pomyślałem sobie.
Offline
-Załogo kto z was jest gotowy do walki to idzie ze mną i starcem.
Usłyszałem głos kapitana i po chwili widziałem jak dwóch towarzyszy wstaje *jak oni idą to ja raczej też……………ale czy nie będę ciężarem?*pomyślałem i siedziałem w milczeniu *nie ma szans już i tak w ich oczach jestem beznadziejnym dzieciakiem*pomyślałem po czym wstałem i powiedziałem.
-Kapitanie ja też idę.
Offline
Gdy byliście już gotowi wyruszyliście ze staruszkiem w kierunku zachodnim. Podróż nie była zbyt trudna. Nie padał deszcz, nie było wspinaczki. A co najdziwniejsze nie spotkaliście ani jednego syrena... Po jakiś dwóch godzinach dotarliście do wraku statku o którym wspominał staruszek. Po ''ozdobach'' i kilku innych szczegółach było można łatwo poznać że był to statek piracki.
- Jesteśmy - wysapał staruszek - Dalej nie idę. Jeśli się pośpieszycie może nie będziecie musieli walczyć z syrenami. A oni są naprawdę niebezp... - staruszek nie dokończył. Po trzech sekundach było widać dlaczego osłupiał. Otóż zza wraku pojawił się syren. Wyglądał na dosyć młodego, więc niezbyt wymagającego przeciwnika dla waszej grupy. Postanowiliście się przywitać...
Offline
To zadziałało niczym odruch, było tylko słychać szelest materiału unoszonego do góry. Po chwili w moich dłoniach były dwa narzedzia przynoszące śmierć. Szybkim ruchem przyklęknałem na jedno kolano, i wytężyłem wszystkie moje zmysły kiedy dokonałem tego wycelowałem w przeciwnika. Po sekundzie byłem w pozycji gotowej do bardzo celnego strzału. Pewnym ruchem przyciągnąłem oby dwa spusty do siebie a dwa złote pociski poleciały w kierunku syrena.
(wykorzystane techniki zabójcza precyzja)
Offline
Stałem i patrzyłem co arkon robi, pomyślałem sobie wkońcu*Co on robi przecież chciałem go przesłuchać*... Po chwili pomyślałem że jak znajdę arlonga to załatwię go żeby Marines wystawiło za moją głowę sporą sumę.
-Chłopaki musimy iść na ich bazę żeby być sławnymi na East blue
Offline
Gdy dotarliśmy na miejsce oczom naszym ukazał się wrak statku patrząc z wyglądu najwyraźniej piracki.
- Jesteśmy - wysapał staruszek - Dalej nie idę. Jeśli się pośpieszycie może nie będziecie musieli walczyć z syrenami. A oni są naprawdę niebezp... - staruszek nie dokończył. Po trzech sekundach było widać dlaczego osłupiał. Otóż zza wraku pojawił się syren. Wyglądał na dość młodego i niezbyt silnego *więc to jest syren?*pomyślałem nagle usłyszałem jakiś świst i syren leżał martwy a towarzysz obok mnie stał z wycelowanymi pistoletami w miejsce w którym stał jeszcze żywy przeciwnik*jest szybki zaraz!? czy to nie ten co na Fuusha stracił panowanie nad sobą?*pomyślałem i spostrzegłem nadal przerażonego starca i powiedziałem.
-hej starcze powinieneś wracać tu jest dla ciebie niebezpiecznie.
-a co z wami?- odparł starzec z przerażoną miną.
-z nami? Będzie dobrze.
-ale…jesteście młodzi.
-czy to jakaś różnica? Każdy z nas wiedział że życie pirata to nie picie sake i kąpanie się w skarbach jak w snach tylko ścieżka pełna niebezpieczeństw i mimo że wszyscy o tym wiedzieli wybrali tę ścieżkę przez co wszyscy się tu znaleźli więc o nas się nie martw i dzięki za drogę.
Staruszek patrzył się na mnie jak na wariata a ja patrzyłem się na wrak statku wiedząc że to samo może spotkać może i nasz statek jednak gdy spojrzałem się na załogę pomyślałem*chcę być taki jak oni…..nie! będę takim piratem jak oni obiecałem to sobie gdy wybrałem swoją ścieżkę*po chwili usłyszałem jak kapitan mówi.
-Chłopaki musimy iść na ich bazę żeby być sławnymi na East blue.
ja się uśmiechnąłem i powiedziałem.
-tak jest kapitanie.
Ostatnio edytowany przez Beowulf Dante (2009-04-17 19:42:16)
Offline
Po krótkiej wędrówce dotarliśmy do celu. Naszym oczom ukazał się wrak statku, ozdobiony na piracką modłę. *Heh, ciekawe co jest w środku? Skoro zostawili na warcie tylko jednego syrena to pewnie nic specjalnego. Oho, o wilku mowa.* Zza wraku wyłonił się młody syren. Sięgnąłem po katanę, gdy Ark0n nagle wyjął swe pistolety i strzelił do zdumionego przeciwnika. *Ale niecierpliwy. Mam nadzieje że tamten nie zginie, chciałbym się z nim się zmierzyć, a po wygranej wypytać o parę rzeczy.* Nie odrywając dłoni od rękojeści miecza, oczekiwałem na reakcje syrena. Nasz kapitan, zakładając że jest już po syrenie, złożył pewna propozycje:
-Chłopaki musimy iść na ich bazę, żeby być sławnymi na East blue.
-Tak jest kapitanie.- odpowiedział uśmiechnięty Michael.
-Nie wiem czy to dobry pomysł. Arlong jest bardzo silny. Dobrze by było najpierw sprawdzić naszą siłę nim wyzwiemy szefa syrenów. Po za tym, nie wiemy gdzie jest ich baza.- odpowiedziałem kapitanowi.
Offline
- Panie mój... zabiłeś syrena! - wykrzyczał staruszek - Mam nadzieje że pamiętacie drogę powrotną! - wykrzyczał i w parę sekund oddalił się.
- Co tak głośno?! Daj mi młody spać... - Usłyszeliście głos dochodzący z wraku. - Eh, młody odezwij się jak do ciebie mówię! - Głos się nasilił. Po chwili było widać kim był jego posiadacz. Bowiem ze statku wyłonił się kolejny syren. Ten był starszy, znacznie lepiej zbudowany i uzbrojony. - MŁODY!!! - wykrzyczał i po chwili zobaczył leżącego syrena. Natychmiast do niego podbiegł i wyjął jakiś specyfik. Kilka chwil potem młody syren się obudził. - Miałeś szczęście że kule trafiły w twój medalion. Inaczej przebiły by Ci serce na wylot. A teraz pobiegnij powiadomić Efasona o tych piratach. Niech przyśle marines. - Powiedział starszy syren. Młodszy posłuchał i pobiegł w stronę lasu. - A teraz... Pokarzcie na co was stać, kurduple!
(walka odbędzie się w konfie)
P.S.
Zaku, wysil się bardziej! Weź przykład choć by z Beo.
Offline